25 listopada, 2024

Magyar24

Polska Najnowsze wiadomości, zdjęcia, filmy i raporty specjalne z. Polska Blogi, komentarze i wiadomości archiwalne na …

Wielu, którzy walczyli z systemem komunistycznym w Polsce, ma poczucie, że znów walczy o demokrację

WARSZAWA, Polska – Dariusz Stola rozpoczął współpracę z antykomunistycznym Ruchem Solidarności w Polsce w 1983 roku. Miał zaledwie 19 lat, ale już był przerażony sposobem, w jaki reżim narzucił ścisłą cenzurę nie tylko na myśl polityczną, ale także na kulturę.

Ktoś z jego chóru kościelnego dał mu 200 nieocenzurowanych gazet protestacyjnych na temat kultury i historii, które miał rozprowadzić w miejscach, gdzie kwiaty w oknach lub inne znaki sygnalizowały, że jest bezpiecznie.

Obecnie historyk specjalizujący się w epoce komunizmu dostrzega silne podobieństwa z obecnym populistycznym rządem, zwłaszcza w sposobie, w jaki szerzy on „systematyczne kłamstwa” i propagandę przeciwko swoim przeciwnikom politycznym, korzystając z mediów publicznych finansowanych z podatników.

„Mam déjà vu” – powiedział Stola w wywiadzie przeprowadzonym w swoim domu w Warszawie. „Rozpoznaję wzorce, które pamiętam z PRL”.

Od czasu dojścia do władzy w 2015 r. Partia Prawo i Sprawiedliwość stara się wcisnąć w kraj swoją nacjonalistyczną, ultrakonserwatywną wizję, grożąc pozbawieniem niezależnych organizacji finansowania i tworząc oddziały współpracujące z lojalistami.

Stola ma doświadczenie z pierwszej ręki. Stracił pracę na stanowisku dyrektora Muzeum Historii Żydów w Warszawie po tym, jak odmówił przystąpienia do części żądań rządu. Uważa, że ​​jego protest pomógł zachować niezależność muzeum.

W 1989 r., trzydzieści cztery lata po pierwszych częściowo wolnych wyborach w 1989 r., wielu mieszkańców Europy Wschodniej ogarnął niepokój.

Historyk Dariusz Stola, który w latach 80. współpracował z antykomunistycznym podziemnym ruchem Solidarność, rozmawia z Associated Press w swoim domu w Warszawie, 6 października 2023 r. Stola widzi to jako historyk i były dysydent. Podobieństwa między władzami komunistycznymi a populistycznymi przywódcami Polski wykorzystującymi propagandę i zniekształcanie prawdy do celów politycznych. W miarę jak wyborcy przygotowują się do niedzielnego głosowania w wyborach krajowych uznawanych za najważniejsze od 1989 r., obawy dotyczące demokracji polaryzują się. Źródło: AP/Czarek Sokołowski

Upadek wspieranego przez Sowietów reżimu komunistycznego wywołał euforię i nadzieję, że nowa era demokracji nadejdzie. Premierami i prezydentami zostali byli więźniowie sumienia, tacy jak Lech Wałęsa w Polsce i Vaclav Havel w byłej Czechosłowacji.

Słabość instytucji demokratycznych niepokoi wielu Polaków przed niedzielnym głosowaniem w wyborach ogólnokrajowych uznawanych za najważniejsze od 1989 roku. Erozja demokracji w Polsce w ostatnich latach podąża drogą, którą zapoczątkowały Węgry.

Znaczenie głosowania wykracza poza granice Polski. Kraj jest członkiem NATO i Unii Europejskiej, zdecydowanie proamerykańskim i jednym z najsilniejszych sojuszników Ukrainy w wojnie z Rosją.

Adam Bodner uważa, że ​​te wybory „zadecydują o przyszłości Polski na dziesięciolecia”. Jako były rzecznik praw człowieka w Polsce w pierwszych latach sprawowania władzy starał się pociągnąć do odpowiedzialności prawo i sprawiedliwość.

Historyk Dariusz Stola, który w latach 80. współpracował z antykomunistycznym podziemnym ruchem Solidarność, rozmawia z Associated Press w swoim domu w Warszawie, 6 października 2023 r. Stola widzi to jako historyk i były dysydent. Podobieństwa pomiędzy władzami komunistycznymi a wykorzystaniem przez polskich populistycznych przywódców propagandy i wypaczania prawdy do celów politycznych. W miarę jak wyborcy przygotowują się do niedzielnego głosowania w wyborach krajowych uznawanych za najważniejsze od 1989 r., obawy dotyczące demokracji polaryzują się. Źródło: AP/Czarek Sokołowski

W tym roku po raz pierwszy jako kandydat elektoratu ubiega się o miejsce w Senacie dla opozycyjnego Sojuszu Obywatelskiego. Bodnar (46 l.), znawca prawa konstytucyjnego, twierdzi, że jego zdaniem partia rządząca zmienia Polskę w „kraj półautorytarny”.

„Na przestrzeni lat różne zabezpieczenia instytucjonalne zostały podważone lub politycznie podporządkowane interesom partii rządzącej” – powiedział Bodner.

Od objęcia władzy w 2015 r. Prawo i Sprawiedliwość spotyka się z wielokrotnymi oskarżeniami ze strony Unii Europejskiej i organizacji praw człowieka o podważanie norm demokratycznych. Unia Europejska zarzuca polskiemu rządowi podważanie praworządności poprzez restrukturyzację sądów i sądownictwa, co osłabia rozdział władzy pomiędzy władzą wykonawczą i sądowniczą.

Już politolodzy twierdzą, że sposób, w jaki partia wzmocniła kontrolę nad instytucjami państwowymi, usuwając duże i małe bariery, sprawia, że ​​wybory są mniej uczciwe.

Przed wyborami ceny gazu spadły, choć państwowy koncern naftowy zaprzecza manipulacji. Bank centralny dwukrotnie obniżył stopy procentowe pomimo wysokiej inflacji. Telewizja państwowa, chwaląc programy rządowe, w dalszym ciągu przekazuje negatywne informacje od opozycji. Nominowani na stanowiska polityczne mają obecnie obowiązek poświadczania wyników wyborów przed Państwową Komisją Wyborczą i Sądem Najwyższym.

Jednak polskie społeczeństwo obywatelskie tętni życiem: w ciągu ostatnich ośmiu lat protestujący wyszli na ulice, aby zaprotestować przeciwko zmianom w sądach, powszechnemu wyrębowi ostatnich pierwotnych lasów w Europie, nowym ograniczeniom dotyczącym aborcji i śmierci kobiet w ciąży.

Unia Europejska zamroziła finansowanie w wysokości miliardów euro (dolarów). Rząd w Warszawie upiera się, że nie ma prawa ingerować w wewnętrzne sprawy UE, a przywódcy UE twierdzą, że Polska musi szanować niezawisłość sądownictwa. Polski rząd dokonał kilku kontrowersyjnych zmian, ale nie na tyle, aby pozyskać pieniądze.

Chociaż wielu sędziów jest niezależnych, czasami orzekają przeciwko urzędnikom, a inni są zawieszani za orzeczenia, które nie podobają się rządowi.

Przywłaszczenie sądownictwa wpłynęło również na prawa kobiet.

Kiedy w 2016 roku partia próbowała wprowadzić niemal całkowity zakaz aborcji za pomocą nowego prawa, wybuchły masowe protesty i parlament wycofał się. Później Trybunał Konstytucyjny, zdominowany przez zwolenników Prawa i Sprawiedliwości, wyeliminował jedno z nielicznych prawnych uzasadnień aborcji, czyli wady rozwojowe płodu.

Wielu było zbulwersowanych sposobem, w jaki partia wykorzystywała sądy do ominięcia parlamentu i podjęcia działań, które nie spodobały się społeczeństwu. Pomimo ograniczeń związanych z pandemią Covid-19 dotyczących zgromadzeń masowych, kobiety przewodziły masowym protestom.

Mimo rosnącego niezadowolenia partia rządząca cieszy się znacznym poparciem. Choć wielu lubi obietnice zachowania tradycyjnych wartości katolickich, kameralne relacje z kościołem odpychają także młodych Polaków. System wsparcia, który rozdziela stanowiska i kontrakty partyjne, zdobył lojalność wielu osób. Chociaż systemy zdrowia publicznego i edukacji znajdują się w kryzysie, wydatki socjalne dla rodzin z dziećmi i emerytów zapewniły pewne wsparcie.

Przywódcy Prawa i Sprawiedliwości odrzucają oskarżenia o odstępstwo od demokracji, przedstawiając krytyków jako niepatriotycznych lub elitarnych, wściekłych na utratę władzy. W 2019 roku zdobyła 44% głosów, ale najnowsze sondaże wskazują na jej poparcie na poziomie około 35%.

Oczekuje się, że trzy partie opozycji zdobędą łącznie najwięcej głosów, ale rozdzieliły się, ponieważ nie udało im się zakwestionować jednego mandatu. Ze względu na podziały raczej nie otrzymają pierwszej próby utworzenia koalicji rządzącej od prezydenta lojalnego wobec prawa i sprawiedliwości.

Tymczasem rosnąca partia skrajnie prawicowa może utrzymać równowagę sił.

Adwokat Bodner obawia się, że jeśli PiS wygra kolejną rundę, sądy niższej instancji, uniwersytety, samorządy i media prywatne przejmą przygotowywane już programy.

Partia próbowała także wykorzystać strach przed migracją. Po tym, jak dziesiątki tysięcy migrantów przybyło na wschodnią granicę Polski, rząd ogłosił stan wyjątkowy, wypychając migrantów z powrotem na Białoruś, ograniczając wnioski o azyl i budując płot graniczny.

Ludzka tragedia stała się obecnie tematem wielokrotnie nagradzanego filmu, który rozgniewał polski rząd. Premier nazwał to „zbiórem rażących kłamstw”, minister sprawiedliwości porównał to do nazistowskiej propagandy.

Tanuda Kuroń jest jedną z tych, które walczą o ochronę praw uchodźców. Obecnie 74-letnia ona i jej zmarły mąż Jacek Krone przewodzili dysydentom pod rządami komunistów. Martwi się, że trzecia kadencja PiS pozwoli mu zacieśnić kontrolę nad sądami, a sędziowie zaczną wydawać orzeczenia faworyzujące urzędników, nawet jeśli nie będą one poparte prawem.

„To jest nasze największe zmartwienie” – powiedział.

Crone jest zbulwersowany ograniczeniami dotyczącymi azylu, ale nie obarcza partii rządzącej wyłączną odpowiedzialnością za pogorszenie sytuacji politycznej. Wręcz przeciwnie, uważa system parlamentarno-partyjny za zasadniczo wadliwy, uważając, że nie przywiązuje on należytej wagi do spójności społecznej.

Jarosław Kaczyński, de facto przywódca Prawa i Sprawiedliwości w Polsce, był jednym z polityków, którzy zapoczątkowali antykomunistyczny ruch Solidarność. Historyk Stola twierdzi, że partia stworzyła poczucie, że rząd może rządzić, jak mu się podoba, o ile wygrywa wybory i służy większości, nawet jeśli naruszone zostaną demokratyczne mechanizmy kontroli i równowagi.

„Ruch solidarnościowy miał potencjał w wielu kwestiach” – stwierdził Stola. – Łącznie z tym.

10 października, niecały tydzień przed wyborami, dwóch najwyższych dowódców wojskowych Polski złożyło rezygnację ze stanowiska, rzekomo w związku z wysiłkami rządu na rzecz upolitycznienia także wojska.

Dla Krone działania PiS przywołują wspomnienia roku 1981, kiedy komuniści ogłosili stan wojenny, aby stłumić jedność.

Polska demokracja została poturbowana, ale nie złamana. Obawia się jednak, że w miarę zbliżania się wyborów, zwłaszcza jeśli zawiedzie prawo i sprawiedliwość, wojsko może zostać ponownie wykorzystane do stłumienia sprzeciwu – co będzie miało katastrofalne skutki nie tylko dla Polski, ale dla reszty Europy.