Komentarz: Czy niczego się nie nauczyliśmy? „Wracajcie do Polski” – drwina protestującego była groteskowa

Komentarz: Czy niczego się nie nauczyliśmy?  „Wracajcie do Polski” – drwina protestującego była groteskowa

Byłem już na miejscu, gdy doniesiono, że demonstrant w pobliżu Uniwersytetu Columbia krzyczał, że Żydzi powinni wracać do Polski. Moja żona, syn i córka i ja odwiedziliśmy miejsca Holokaustu w Europie Wschodniej. Rodzina mojego ojca pochodzi z Polski i Ukrainy, a wielu naszych bliskich zginęło w Holokauście.

Nie wiem, czy którykolwiek z moich przodków był syjonistą, chociaż podejrzewam, że niektórzy z nich musieli nim być. Definicja „syjonisty”, której zawsze używałem, to ktoś, kto wierzy, że Żydzi zasługują na państwo, w którym mogą być bezpieczni. Wierzę, że tak. Wierzę, że Palestyńczycy zasługują na państwo, w którym mogą być bezpieczni, izraelska okupacja jest katastrofą i należy zastąpić Benjamina Netanjahu.

Jeśli chodzi o sugestię, że Żydzi, a dokładniej żydowscy Izraelczycy aszkenazyjscy – pochodzenia europejskiego – powinni zarezerwować bilet w jedną stronę do Warszawy, zdaję sobie sprawę, że nie jest to pogląd podzielany przez wszystkich protestujących na amerykańskich kampusach.

A co z Polską? Przed II wojną światową w Polsce żyło prawie 3 miliony Żydów. Obecnie populacja identyfikująca się jako Żydzi wynosi mniej niż 5000 osób. Pouczające jest, że większość Żydów z getta warszawskiego, około 300 000, została wywieziona do Treblinki, gdzie zostali zabici wraz z kolejnymi 500 000 Żydów.

Treblinka to obecnie rozległe pole pokryte ogromnym pomnikiem z setkami kamieni ułożonych obok siebie, skierowanych ku niebu. Wędrowałem wśród nich i myślałem o zniszczeniach, które doprowadziły do ​​tego miejsca i o tym, co działo się teraz na uniwersytetach w całych Stanach Zjednoczonych – antyizraelskie pieśni, strach przed żydowskimi studentami na kampusie, protesty i kontrprotesty tworzące groźna atmosfera.

Tego samego dnia, w którym moja rodzina odwiedziła Treblinkę, New York Times zacytował innego studenta z Kolumbii, opisanego jako przywódca tamtejszych protestów, mówiącego: „Syjoniści nie zasługują na życie”. Przeprosił, a nie chcę go porównywać do nazistów. On i jego towarzysze są młodzi, a wraz z młodością przychodzi prawo do panowania nad sercem, a nie rozumem. Jednak jego słowa nosiły swastykę.

READ  Polski gabinet zatwierdził ustawę zakazującą importu rosyjskiego węgla

Oczywiście to, co przydarzyło się narodowi palestyńskiemu od 1948 r., jest jego własną katastrofą, której najnowszym przejawem jest wojna w Gazie. Liczba ofiar śmiertelnych wśród ludności cywilnej jest przerażająca, a cierpienia rodzin głębokie i nieskończone. Nietrudno zrozumieć gniew i udrękę, które ożywiają obozy propalestyńskie.

Żarty o „powrocie do Polski” są groteskowe i celowo wprowadzane w błąd. Czytanie o nich w Polsce, kraju widmie pomordowanych przy obecnej populacji, jest głęboko dezorientujące. W Polsce zginęło tak wielu Żydów, że można powiedzieć, że cały kraj to cmentarz żydowski. W Polsce Żydzi są jak rdzenni Amerykanie w Ameryce. Celebruje się je, czasem zgodnie z prawdą, częściej jednak niszczy.

Współczuję protestującym. Zwykle wybaczam im perspektywę historyczną, choć ironią losu jest to, że wielu z nich kształci się w elitarnych instytucjach. Ale powinni wiedzieć: zbiorowa trauma Żydów jest tak samo niezaprzeczalna, jak trauma Palestyńczyków. Nie trzeba jechać do takich miejsc jak Treblinka, żeby o tym przypomnieć. Czy niczego się nie nauczyliśmy?

Jest rzeczą oczywistą, że nie wszyscy protestujący są antysemitami. A jednak ze swoich obozów w uprzywilejowanym Los Angeles i na Manhattanie wyobrażają sobie postępowy raj, w którym wszystkie rany się goją, a rasizm jest słabym wspomnieniem, ale nie ma w nim miejsca dla syjonistów, co dla wielu (znowu: nie wszystkich!) oznacza Żydów jako gwizdek dla psa.

Powrót do Polski? To jest niemożliwe. A maksymalistyczne marzenia krytyków USA nie pomogą Palestyńczykom.

Seth Greenland mieszka w Los Angeles i jest autorem sześciu powieści i pamiętników.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *