Willie Mays, dynamiczny środkowy obrońca, którego błyskotliwość na boisku, na boisku i na boisku Giants sprawiła, że wielu określiło go jako najlepszego gracza w historii baseballu, zmarł we wtorek. Miał 93 lata.
Kiedy umarł, tak było Ogłaszać Autor: San Francisco Giants w mediach społecznościowych Był najstarszym żyjącym członkiem Baseball Hall of Fame. Nie podano przyczyny śmierci.
W ciągu 22 sezonów Ligi Narodowej, w których grał z Giants w Nowym Jorku i San Francisco oraz krótkiego postoju w drużynie Mets, poprzedzonego grą w Negro League w 1948 r., Mays sporządził wyjątkowe statystyki. Trafił 660 home runów, 32 832 trafień i średnią odbijania w karierze wynoszącą 0,302.
Ale Mays zrobił więcej niż tylko ucieleśnienie kompletnego gracza w piłkę. Jego energiczny styl gry i żywiołowa osobowość uczyniły go jedną z najbardziej charyzmatycznych postaci w piłce nożnej – a także w Ameryce – a imię to nawet ludzie odlegli od świata baseballu natychmiast uznali za skarb narodowy.
Charles M. Schultz był takim fanem, że Mays często pojawiał się po imieniu w komiksie Schulza „Peanuts”. (Kiedy Charlie Brown został poproszony o przeliterowanie słowa „labirynt” w stronę pszczoły ortograficznej, odważył się: „M…A…Y…S.”) Alter ego Woody’ego Allena z „Manhattan” umieściło Maysa na drugim miejscu na jego liście Dla najlepszych artystów. Radości, które nadają życiu sens. (Groucho Marx był numerem 1). W 1954 roku grupa R&B Trainer nagrała „Say Hello (The Willie Mays Song)”.
„Kiedy się włamałem, nie znałem wielu osób z nazwiska, więc po prostu mówiłem: «Powiedz cześć», a scenarzyści to podchwycili” – wyjaśniła kiedyś Mays.
Mays wdarł się do Hall of Fame z dramatycznym talentem, powiewając czapką podczas pościgu samochodowego lub biegając po bazach.
To rozwijająca się historia.
„Irytująco skromny pionier internetu. Miłośnik Twittera. Kujon od piwa. Badacz bekonów. Praktyk kawy”.