Kraków, Polska – Katya Nesteruk i Julia Koval nie znały się dobrze, zanim pierwsze pociski uderzyły w ich rodzinne miasto Provery, niedaleko stolicy Ukrainy, Kijowa.
Ale kilka tygodni później, 9 marca, stali razem na głównym dworcu kolejowym w Crago, nie mając dokąd się dostać, z dwójką małych dzieci u boku, których życie było już splecione.
Nagle znikąd pojawiła się ciemna kobieta.
„Masz plan?” Zapytała Magdalena Peterson. „Chcesz zostać ze mną przez kilka dni?”
Od początku wojny na Ukrainie większość uchodźców uciekło do Polski – do tej pory ok. 2,3 mln osób.
Niektórzy znaleźli schronienie w zorganizowanych przez aktywistów schroniskach w polskich miastach, inni korzystali z pomocy zwykłych obywateli, którzy otwierali swoje domy dla cudzoziemców uciekających przed wojną.
24 lutego są urodziny męża Nestoruka, ale para nie świętowała. Tego dnia pierwsze rosyjskie rakiety uderzyły w Provery w pobliżu ich domu. Nestoruk powiedział, że to było jak grzmot.
Pospiesznie zabrali torby i wyjechali do krewnych na zachodniej Ukrainie.
„Myślałem, że za dwa tygodnie to się skończy, ale było jeszcze gorzej” – powiedział Nesteruk. „Chcieliśmy zostać na Ukrainie, ale nie ma bezpiecznego miejsca, nikt nie wie, gdzie spadną rakiety. Sen nie jest możliwy, wszystko się trzęsie, czekacie na syreny.
Mężowie przyjaciół Nesteruka i Kovala poradzili parze, aby wyszli razem. Wyjechali na Słowację, a potem do Polski. Kiedy Peterson podszedł do nich na stacji kolejowej, nie mogli znieść.
„W Krakowie nie było wtedy miejsca dla uchodźców. Nie mam osobnego mieszkania, ale przygotowałem pokój w moim mieszkaniu i mojej sąsiadce z Afganistanu, która została eksmitowana z Kabulu w sierpniu zeszłego roku ”- powiedział Peterson.
Kobiety początkowo przebywały u rodziny afgańskiej, ale przez kilka tygodni przebywały także u Petersona.
W końcu jego przyjaciel, który obecnie mieszka w Niemczech, zgodził się, aby dwie kobiety i ich dzieci mogły zostać na jego miejscu obok domu Petersona.
„Pracuję w HR, więc nie mam problemu z kontaktami z ludźmi z różnych środowisk i kultur. Lubię podróżować, podróżowałem do wielu krajów i wiem, że ludzie na całym świecie są pomocni i przyjaźni” Petersen, który wcześniej zabawiał afrykańskich studentów uciekających z Ukrainy powiedział.
„Były sytuacje, w których nie mogłem znaleźć hotelu za granicą, a miejscowi zawsze traktowali mnie jak swoje domy. Nie lubiłam dzieci śpiących na podłodze na dworcu. Kiedy rozmawiasz z ludźmi, poznaj ich, to łatwo je zaakceptować w swoim domu.
Bliźniaki Petersona i córka Julii mają siedem lat. Bawią się razem i dobrze komunikują pomimo bariery językowej. Nie ma między nimi wielu różnic kulturowych.
Ale pewne rzeczy w Polsce zaskoczyły Nestora.
– Nie rozumiem, dlaczego wszyscy chcą pomóc nam, pogranicznikom, wolontariuszom na dworcach – powiedział. Ludzie przynieśli nam torby, jedzenie, pieluchy, artykuły dla niemowląt ”- powiedział.
„Zastanawiam się, co bym zrobiła w takiej sytuacji. Czy pomogę potrzebującym i przyjmę ich w swoim domu? Pomogła nam nieznajoma, ale skąd wiedziała, że jesteśmy dobrzy? To cud, że ludzie tutaj mają tak wiele wiara we mnie.
Al Jazeera przeprowadziła wywiady z kilkoma ukraińskimi uchodźcami, którzy powiedzieli, że nie spodziewają się tak ciepłego przyjęcia.
„Ludzie w Polsce pomagają nam we wszystkim, karmią nas, dają nam wszystko, czego potrzebujemy, wszyscy są dla nas dobrzy. Jesteśmy zawsze wdzięczni, byliśmy głodni, dali nam wszystko, łącznie z zabawkami dla niemowląt” – powiedziała Wiktoria, 35-letnia -letni księgowy z Rivney.
Opuścił rodzinne miasto 28 lutego wraz z matką Leilą, 14-letnią córką i sześcioletnim synem.
Po przyjeździe do Polski trafili na grupę na Facebooku, na której Bożena Pawłowska zaproponowała im nocleg w Krakowie.
Wiele rodzin w mieście dostarcza teraz uchodźców, podczas gdy te, które nie są w stanie zapewnić żywności, lekarstw czy odzieży. Córka Victorii otrzymała laptop od miejscowego.
„Wyremontowałem pierwsze piętro, kiedy nasi synowie wyszli. [my husband] Piotr czasami spędzał tam czas, ale zwykle cała strona była pusta. Kiedy wybuchła wojna, postanowiliśmy komuś pomóc” – powiedziała 49-letnia Posina Pavlovska.
Pavlovska, ekspert ds. marketingu, straciła pracę w grudniu i popadła w depresję.
Powiedział, że pomaganie Victorii i jej rodzinie wkrótce okazało się najlepszym sposobem leczenia.
„Myślę, że nic nie dzieje się bez powodu. Wolontariat pokazał mi, że mogę się przydać. Myślę, że teraz jest czas, aby założyć firmę. Nie boję się już tego robić. Mam nadzieję, że wkrótce znów będę aktywna”, Pavlovska powiedział.
Jego jedyna skarga jest skierowana do rządu federalnego, który, jak twierdzi, mógłby zrobić więcej. Chociaż wkrótce zacznie otrzymywać rządowe wsparcie na zaopatrzenie uchodźców, dodatkowe koszty energii elektrycznej i gazu wpłynęły na jego rodzinny budżet.
Wojciech Wojtasiewicz nie ma jeszcze tego problemu.
Gościł uchodźców, którzy do tej pory przez krótki czas przebywali w Crago.
Przez przyjaciółkę 37-letnią dziennikarkę Alona Pasok podróżowała do Belgii ze swoją córką Christiną.
„Byłem w szoku, widząc tak gościnne miasto. Możesz czuć dużo współczucia. Nigdy wcześniej tego nie doświadczyłem. Wchodzisz do sklepu i wszyscy patrzą na ciebie i uśmiechają się, nie jestem do tego przyzwyczajony – powiedział Pasok.
Kiedy dziewięcioletnia Christina zobaczyła, jak próbują wymienić hrywny, mężczyzna na ulicy dał im banknoty 100 zł (24 dolary), co jest obecnie bardzo niskie.
„Zacząłem płakać. Niech Bóg błogosławi Polskę.”
Wojtasiewicz opisał swoje doświadczenie: „Siedziałem w domu i zamieszczałem wiadomości, które miały na mnie zły wpływ. Teraz wreszcie zdaję sobie sprawę, że robię różnicę.
„Wiem, że nie pomogę wszystkim, nie uratuję całego świata. Ale w kilku życiach osobistych mogę coś zmienić.
More Stories
Wpływ siły wyższej na małe i średnie przedsiębiorstwa w Polsce na przykładzie pandemii Covid-19: wnioski na przyszłość
W 2025 roku Polska zwiększy wydatki na obronność do rekordowego poziomu
„Zmiana zasad gry”: Lockheed przedstawia pierwszy polski F-35