Zacznę od wyznania: nigdy nie lubiłem „Czarnoksiężnika z krainy Oz”. Ale dajcie mi nową powieść z, powiedzmy, Czarną Dorotą i Czarnym Ozem, a od razu depczę po piętach.
Premiera „The Wiz” na Broadwayu w 1975 roku była barwnym okrzykiem ciemności na scenie. That Means a Black Score, napisany przez Charliego Smallsa, zawierający muzykę gospel i R&B; Czarna załoga. A czarne masy są na czele.
Trzy lata później ukochany film Motown, w którym wystąpili Diana Ross, Michael Jackson i Richard Pryor, wypędził czarną Dorothy z jej domu nie w Kansas, ale w Harlemie i sprytnie przekształcił dzielnice Nowego Jorku w przyszłościową Oz. .
Teraz „The Wiz” powraca na Broadway w wznowieniu wyreżyserowanym przez Schele Williamsa i zaktualizowanej książce Amber Ruffin, której celem jest stworzenie spektaklu „przez najczarniejszą z czarnych soczewek”. Ta nowa produkcja, której premiera odbyła się w środę w Marquis Theatre, prezentuje kreatywne obrazy i kilka znakomitych przedstawień, ale nie wnosi nowoczesnej czerni na Broadway.
Dorothy (Nichelle Lewis, debiut na Broadwayu) to dziewczyna z miasta, która przeprowadza się do Kansas, aby zamieszkać ze swoją ciotką Em (Melody A. Bates, później grająca rozkoszną miedzianogardłą wiedźmę Evelyn). Ale Dorota nie czuje się jak w domu i jest nękana przez kolegów z klasy. Nagła anomalia meteorologiczna wysyła Dorothy do Oz, gdzie szuka rady u wielkiego i potężnego Wesa (Wayne Brady), jak wrócić do domu. Po drodze dołączają do niej Strach na Wróble (Avery Wilson) potrzebujący mózgu, Blaszany Drwal (Philip Johnson Richardson), który pragnie serca, i Lew (Kyle Ramar Freeman) desperacko pragnący odrobiny odwagi. (Przepraszam miłośników psów, nie Toto.)
Wzdłuż tej żółtej ceglanej drogi można znaleźć mnóstwo złota. Grana przez Deborah Cox, Dobrą Czarownicę, w połyskującej złotej sukni, Glinda wygląda jak klejnot i też tak brzmi, a jej krystaliczny głos zmienia się z jazzowego bryzgania na połyskujący falset w „He's the Wiz”, a następnie wykonuje triumfalną wersję utworu „Musisz uwierzyć w siebie”
Glenda nie jest jedyną osobą, która ma krzykliwą modę; Projekt kostiumów autorstwa Sharyn Davis czerpie z szerokiego i nieoczekiwanego zakresu okresów i trendów. Gęsi w niebieskich afro, zielonych doczepach i wielobarwnych warkoczach fruwają w jasnych spódnicach podczas sceny mającej na celu odtworzenie parady drugiej linii w Nowym Orleanie; Armia złych maków Evelyn przechadza się w afro w stylu lat 70. i kombinezonach z szerokimi nogawkami, a mieszkańcy Szmaragdowego Miasta przechadzają się w futurystycznych afrykańskich strojach z ozdobnymi kołnierzykami i frędzlami.
Tyle samo koloru jest w choreografii opracowanej przez JaQuela Knighta, która oferuje sugestywną mieszankę stylów. Huragan Dorothy zostaje przywołany przez falę tancerzy ubranych w falujące szare tkaniny. Później te pełne wdzięku zwroty z mocnym oparciem równie szybko zostają zastąpione zakrzywionymi, niskimi afro-kubańskimi krokami i wyrazistymi ruchami hip-hopowymi.
Najlepsze kreacje w produkcji również opierają się na ruchu: Wilson to zabawny strach na wróble, a jego chwiejne kolana i kończyny umożliwiające swobodne rzucanie wykazują niezwykłą elastyczność i umiejętności akrobatyczne. Dramatyczny taniec i marsz Freemana jako lew doskonale komponuje się z jego postacią… cóż, teatralność lwa.
Dodaj do tego porywającego Tinmana, który wypuszcza także sentymentalną balladę „What Have I Do If I Could Feel” i czarujący showman Brady'ego Weisza (uzbrojonego w energiczny numer wyjściowy, który jest jeszcze weselszy niż jego wejście) i masz grupę chłopaków, którzy przewyższają Bohatera.
Jako Dorothy Lewis szczerze uderza w nuty, ale jest przyćmiony przez scenę i otaczających ją wykonawców. Chociaż książka Ruffin oferuje pewne współczesne aktualizacje języka i dostarcza jej towarzyszom nowych historii, Dorothy wciąż brakuje wymiaru, a Lewis stara się wypełnić ją jakimkolwiek emocjonalnym cieniem.
Pomimo darmowej mody, większość produkcji ma jakość pudełkową. Dorota i jej przygoda, zgodnie z ogólnym trendem, są jasne i uporządkowane, ale brakuje im charakteru. Animowane tła Oza często przypominają mdły, zbyt błyszczący film Pixara. Tempo nie jest dokładnie „luźne” w miarę upływu dwóch i pół godziny trwania serialu; Scenariusze i postacie mijają rozmazane. Nawet muzyczny wątek serialu popada w rutynę, z przewidywalnym rozwojem w stronę każdego większego solowego punktu kulminacyjnego.
Wszystko to oznacza, że „The Wiz” to zabawny i satysfakcjonujący czas spędzony w teatrze, ale jako nowa produkcja musicalu, którego dziedzictwem jest przeniesienie czerni do jednej z ulubionych bajek Hollywood i Broadwayu, jest mniej satysfakcjonujący.
W ekstatycznym zestawie kostiumów i choreografii pojawia się nowsza produkcja. Subtelne akcenty dzielnicy Tremé w Nowym Orleanie i sarkazm bohaterki na temat odkrycia wzoru loków sugerują mocniejszą i odważniejszą reprezentację współczesnej czerni.
W przeszłości krytycy tej gazety nie byli pod wrażeniem produkcji tego musicalu. W 1984 roku Frank Rich pochopnie odrzucił „wulgarną” broadwayowską produkcję musicalu, który uważał za „niewielki”, ale „entuzjastyczny wyraz poczucia własnej wartości i talentu Czarnych”. W swojej recenzji oryginału z 1975 roku Clive Barnes napisał o „żywym” i „stylizowanym” przedstawieniu, które mimo wszystko było „nudne” – być może dlatego, że – jak przypuszcza – takie bajki są dla niego atrakcyjne tylko wtedy, gdy są ugruntowane. We własnym doświadczeniu. Czy serial mówi „czarnym ludziom co innego niż białym?” – zapytał kilka miesięcy później czarny pisarz „Los Angeles Times”. Jego odpowiedź brzmiała: tak. Podobnie dla mnie.
Prawie 50 lat później i z podobną ambiwalencją zastanawiam się, czy wznowienie jednego z ukochanych przez teatr czarnych musicali jest naprawdę… czarny ekspertyza. Mam wrażenie, że to kolejna noc w teatrze.
Czarodziej
Do 18 sierpnia w Marquis Theatre na Manhattanie; wizmusical.com. Czas trwania pokazu: 2 godziny i 30 minut.
More Stories
Cate Blanchett twierdzi, że we współczesnym społeczeństwie panuje „wyraźny brak wstydu” | Cate Blanchett
Festiwal Filmowy w Wenecji rozpocznie się pokazem Soku z żuka w reżyserii Jenny Ortegi
Nikki Glaser jest gospodarzem Złotych Globów 2025