22 listopada, 2024

Magyar24

Polska Najnowsze wiadomości, zdjęcia, filmy i raporty specjalne z. Polska Blogi, komentarze i wiadomości archiwalne na …

Dlaczego uczciwe wybory w Wenezueli mogą mieć wpływ na los milionów migrantów – i Joe Bidena



CNN

Mały zakątek Wenezueli powoli rozprzestrzenia się wzdłuż Avenue 77 w Bogocie, stolicy Kolumbii.

Plany miejskie oficjalnie określają tę okolicę jako Junir II („zjednoczenie”)Jednak dla wielu mieszkańców jest on znany jako… Dzielnica Hugo Chavezana cześć zmarłego prezydenta Wenezueli.

Wielu Wenezuelczyków, którzy uciekli ze swojego kraju w ciągu ostatniej dekady lub dłużej, nazywa Bogotę swoim domem. Miasto jest pełne nieformalnych społeczności, w których migranci spotykają się, aby pomóc sobie nawzajem w integracji oraz walce z depresją i tęsknotą za domem.

Maria Alvarez jest jedną z tych imigrantek. Maria, 27-letnia samotna matka z Walencji, opuściła Wenezuelę w 2017 roku, gdy jej syn Gabriel miał zaledwie rok. Od tego czasu nie wrócili. Gabriel zna swoich dziadków tylko ze zdjęć w telefonie matki i sporadycznych rozmów wideo.

„Wszyscy wyjechali… Mam rodzinę w Brazylii, Stanach Zjednoczonych, a także tutaj, w Kolumbii, Ekwadorze i Chile. Wszyscy jesteśmy za granicą: moi wujkowie, ciotki, kuzyni… Tylko moja matka, ojciec i jeden z moich bracia pozostają w Wenezueli” – powiedział Alvarez CNN.

Według Organizacji Narodów Zjednoczonych większość z tych siedmiu milionów migrantów opuściła Wenezuelę po 2014 r. w obliczu kryzysu gospodarczego i politycznego spowodowanego spadkiem cen ropy naftowej – jednego z głównych produktów eksportowych Wenezueli – w połączeniu z chroniczną korupcją i złym zarządzaniem ze strony urzędników rządowych.

Prawie dwa miliony z nich uzyskało pozwolenia na pracę w Kolumbii, gdzie życie Alvarez i wielu jej podobnych układa się pomyślnie. Po pandemii Covida pomogłam założyć Fundację V.F Uniwersytet 2 Zapewnienie profesjonalnych lekcji i porad psychologicznych Wenezuelczykom i Kolumbijczykom. Obecnie zarabia na życie jako stylistka paznokci i poznała nowego partnera.

Mimo to nadal czuje pociąg do Wenezueli. „Marzy mi się tylko o powrocie do domu i rozpoczęciu tam życia” – powiedziała CNN ze łzami w oczach. „W Kolumbii było dobrze i czuję się tu mile widziana, ale pragnę wrócić”.

Wybory i wiarygodna opozycja

Jednak w miarę jak autorytarny rząd Nicolasa Maduro konsolidował władzę, marzenia o powrocie przez wiele lat pozostawały tylko marzeniami. Do teraz.

W tym miesiącu po raz pierwszy od dekady w Wenezueli odbędą się wybory, w których z rządem Maduro rywalizować będzie mający wiarygodne szanse na wygraną kandydat opozycji Edmundo Gonzalez.

W październiku ubiegłego roku Maduro formalnie zobowiązał się do zapewnienia wolnych i uczciwych wyborów w 2024 r. pod koniec długiego i tajnego procesu negocjacyjnego z Departamentem Stanu USA.

Jednak to zobowiązanie zostało przynajmniej częściowo zagrożone w obliczu nowego rozłamu między Waszyngtonem a Caracas: wiodąca kandydatka opozycji Maria Corina Machado została wykluczona z kandydowania na początku tego roku, podobnie jak jej zastępczyni Corina Llores. Rząd Wenezueli oskarżył Biały Dom o niezniesienie wszystkich sankcji gospodarczych nałożonych na urzędników państwowych, a w ostatnich tygodniach aresztowano zwolenników opozycji i członków ekipy Machado.

Wielu ekspertów uważa jednak, że opozycja ma realną szansę na odsunięcie Maduro od władzy przed wyborami zaplanowanymi na 28 lipca.

Ostatnie sondaże wskazują, że Gonzalez wyprzedził Maduro o ponad dwadzieścia punktów procentowych, a do obserwacji wyborów po raz pierwszy od lat zostali zaproszeni obserwatorzy wyborów z Carter Center i Organizacji Narodów Zjednoczonych.

Takie prowadzenie uczyniłoby Gonzaleza faworytem w niemal każdej innej demokracji. Ale w Wenezueli rząd przyzwyczaił się do kurczowego trzymania się władzy. Krytycy od dawna oskarżają ją o fałszowanie głosów i uciszanie sprzeciwu.

W latach 2014, 2017 i 2019 wielokrotnie tłumiono protesty opozycji, a setki przywódców opozycji aresztowano lub wygnano.

Jednak dla wielu osób ten rok wygląda inaczej.

„Osobiście trudno mi uwierzyć, że Maduro tak łatwo oddał władzę” – powiedziała Laura Dibb, ekspert ds. spraw Wenezueli w waszyngtońskim biurze ds. Ameryki Łacińskiej.

„Wiesz jednak, jeśli nastąpi masowe zaangażowanie w międzynarodowy monitoring i oczywiście przy naciskach ze strony samego rządu i naciskach międzynarodowych… to mogłoby stworzyć pewne możliwości” – powiedziała CNN.

Alvarez i wielu innych migrantów w Bogocie postrzega to podobnie: „Maduro może wygrać wybory tylko wtedy, gdy je ukradnie, ale jeśli powstanie nowy rząd, wrócę tego samego dnia. Nie tylko ja, ale setki i tysiące. Nie będzie wystarczającej liczby samolotów, aby wszyscy mogli wrócić do domu” – mówi Endil Gonzalez, 54-latek z Maracaibo, który od pięciu lat dostarcza żywność do Bogoty.

Wenezuelski kandydat opozycji na prezydenta Edmundo Gonzalez i przywódczyni opozycji Maria Corina Machado trzymają się za ręce podczas wiecu kampanii prezydenckiej w Walencji, stan Carabobo, Wenezuela, 13 lipca 2024 r.

To los imigrantów takich jak Alvarez i milionów innych takich jak ona sprawia, że ​​te wybory są tak uważnie obserwowane.

Przed pandemią wenezuelscy migranci często szukali możliwości w krajach sąsiednich, ale w ciągu ostatnich trzech lat kraj opuściło ponad pół miliona osób. Udali się do południowej granicy Stanów Zjednoczonych, przemieszczając się bezpośrednio przez ląd od Kolumbii po Panamę i Amerykę Środkową, aż do północnego Meksyku.

Wenezuelczycy stanowili drugą co do wielkości grupę migrantów zatrzymaną przez amerykańską służbę celną i straż graniczną w 2023 r. (łącznie ponad 260 000 osób, co stanowi pięciokrotny wzrost). Od 2020 r., kiedy liczba migrantów wynosiła mniej niż 50 000, wywierano presję na Biały Dom, aby powstrzymał ten napływ.

Ponieważ administracja Demokratów stoi w obliczu niepewnych wyborów w listopadzie i polityki imigracyjnej zagrożonej, tegomiesięczne wybory w Caracas mogą mieć poważne konsekwencje dla prezydenta USA Joe Bidena.

Większość ekspertów rozmawiających z CNN uważa, że ​​jeśli Gonzalez wygra, wielu migrantów zdecyduje się na powrót do Wenezueli, ale jeśli Maduro utrzyma się u władzy, więcej z nich będzie skłonnych udać się do granicy z USA, czy to ze względów politycznych, czy praktycznych.

We wczesnych latach boomu migracyjnego w Wenezueli wiele krajów Ameryki Łacińskiej oferowało migrantom z tego kraju zezwolenia nadzwyczajne i polityki ad hoc, ale obecnie wiele z tych krajów wznosi bariery, aby utrudniać swobodny przepływ osób.

Na przykład Kolumbia zaprzestała wydawania dokumentów niedawno przybyłym migrantom, a nowo wybrany prezydent Panamy José Raul Molino zaproponował budowę płotu wokół lasów łączących jego kraj z Kolumbią.

Dibb szacuje, że do przyszłego roku może migrować nawet dwa miliony dodatkowych migrantów.

Migranci z Peru i Wenezueli idą szlakiem po amerykańskiej stronie Rio Grande, 26 marca 2024 r. w El Paso w Teksasie.

Administracja Bidena odegrała kluczową rolę w dotarciu do tego momentu. Maduro zgodził się na przeprowadzenie wolnych i uczciwych wyborów dopiero po częściowym zniesieniu przez Stany Zjednoczone sankcji naftowych i wznowieniu w październiku lotów mających na celu zawracanie nielegalnych migrantów do Caracas.

Wydaje się, że bezpośrednie negocjacje między Maduro a Departamentem Stanu USA utknęły w martwym punkcie, chociaż Maduro ogłosił w zeszłym tygodniu, że jego główny negocjator Jorge Rodriguez spotkał się z urzędnikami amerykańskimi w celu wznowienia rozmów.

Waszyngton otwarcie wspiera Gonzaleza, najwyraźniej dlatego, że wierzy, że przejście do demokracji w Wenezueli nie tylko pomoże w negocjacjach w sprawie polityki energetycznej i migracyjnej, ale także pomoże odsunąć Caracas od ideologicznych sojuszy z takimi krajami jak Chiny, Rosja i Iran.

Ponieważ jednak oba kraje pójdą w tym roku do urn, być może to, co wyborcy zdecydują w listopadzie, a nie w lipcu, naprawdę zrobi różnicę.

„Myślę, że (dwustronne) negocjacje będą kontynuowane, jeśli administracja Bidena pozostanie u władzy” – powiedział Dib.

„Teraz, jeśli będzie istniała administracja Trumpa, prawdopodobnie ograniczy się ona do prowadzenia interesów… bez większego uwzględnienia tego, co stanie się z demokracją i prawami człowieka”.