Zespół, który przedstawił nam sformułowanie „Nie mamy zamiaru handlować Percym Harvinem” (i rzeczywiście to zrobił), przedstawił nam kolejne jasne i jednoznaczne oświadczenie dotyczące kluczowego odbiorcy: „Nigdy nie rozmawialiśmy o handlu Justinem Jeffersonem”.
Teraz, gdy Wikingowie podpisali długoterminową umowę z Jeffersonem, w ich interesie leży zagranie kartą „nie ma tu nic do zobaczenia”, jeśli chodzi o możliwość, że Wikingowie mogliby posunąć się dalej, gdyby zostali zdmuchnięci przez atak ofertę za Jeffersona i/lub czy mogą go zastąpić.
Jak niedawno wyjaśnili Wikingowie Nie było pilności Aby zawrzeć umowę przed draftem. Jest to poszlaka dotycząca prawdopodobnego, jeśli nie prawdopodobnego, faktu, że Wikingowie czekali, aby zobaczyć, czy będzie pod wrażeniem oferty w stylu Herschela Walkera.
Jest to fakt, o którym wspominaliśmy wcześniej BFT na żywo O czym jednoznacznie poinformowała w czwartkowym porannym programie. Przed draftem obóz Jeffersona wierzył, że Wikingowie „bawią się w gry” ze swoim najważniejszym graczem.
Zatem tak, chociaż Wikingowie nie są zainteresowani uwierzeniem tym wcześniejszym perspektywom, można śmiało sądzić, że czekali, aż ktoś spontanicznie złoży ofertę, której nie odrzuciliby.
Do tego dochodzi fakt, że więcej niż kilka osób stwierdziło, że Wikingowie próbowali przejść z pozycji 11 na 5, aby pozyskać odbiorcę LSU Malika Naborsa. Wiele osób słyszało, że było to coś, co ktoś wyciągnął z powietrza i/lub z tyłka. Chociaż trener Wikingów, Kevin O’Connell, na początku tego tygodnia podjął decyzję w sprawie tego, czy Wikingowie kupują Jeffersona, nikt nie pyta o plotki i raporty Naborsa.
Gdyby Wikingowie zdobyli Naborów, kto wie, co by to oznaczało dla Jeffersona? Vikings byliby zadowoleni z możliwości kontynuowania współpracy z Jeffersonem w piątym roku jego kontraktu, Jordanem Addisonem w ramach podstawowej umowy i Nabersem za około 30 milionów dolarów w ciągu czterech lat. A może nadal czekaliby na napływające oferty, bez technicznego omówienia potencjalnej transakcji za Jeffersona.
minimum? W tej sprawie jest wiele dymu, który należy zignorować. Pisarze osiągający sukcesy mają mnóstwo powodów – podyktowanych zarówno dostępnością, jak i chęcią, aby nie sprawiać wrażenia prześcignionych – skandować hasło „Nie ma tu nic do oglądania”.
Niektórzy mogą powiedzieć, że wielcy pisarze znają konkretny zespół lepiej niż ktokolwiek inny. Chociaż może to być prawdą w wielu okolicznościach, istnieje realna różnica między tym, co pisarze mogą i napiszą, a tym, co wiedzą, ale nie mogą powiedzieć.
Z pewnością niektórzy ludzie piszący o Wikingach słyszeli o frustracjach z punktu widzenia Jeffersona i/lub o potencjalnych próbach przejęcia Nappersów. Co ważniejsze, nie było dobrze, gdyby firma zajmująca się reportażem zespołu stale trąbiła o rzeczach, o których zespół wolałby nikomu nie wspominać.
„Irytująco skromny pionier internetu. Miłośnik Twittera. Kujon od piwa. Badacz bekonów. Praktyk kawy”.
More Stories
Patriots wybrali Jacoby’ego Brissetta na swojego początkowego rozgrywającego zamiast Drake’a Maya
Siedem wielkich transakcji, które chcielibyśmy zobaczyć przed otwarciem sezonu NFL
Zac Taylor z Bengals – Wcześnie rozmawialiśmy o sytuacji Ja’Marr Chase