Kiedy Brian Mann był małym dzieckiem dorastającym w Cape Breton w Nowej Zelandii, czasami grzebał w szufladzie w rodzinnej kuchni i wyciągał latające gogle, które jego ojciec nosił podczas II wojny światowej.
Mann wychodził na zewnątrz, zakładał gogle i wyobrażał sobie latanie Spitfirem, którym latał jego ojciec dla Królewskich Kanadyjskich Sił Powietrznych.
„Widziałem tylko chmury i niebo” – powiedział 72-letni Mann. „Nawet wtedy myślałem sobie: «To właśnie widział przez te okulary. Tak to wyglądało». Zawsze był blisko jego Spitfire’a”.
Mann nigdy nie spełnił swojego dziecięcego marzenia o lataniu Spitfirem Eda Manna. Ale w czerwcu w muzeum w Polsce zasiadł w kokpicie.
„Oglądanie tego było bardzo emocjonalne i było więcej, niż się spodziewaliśmy, ponieważ tak naprawdę nie można się na to przygotować” – powiedział Mann. „Dociera do ciebie, że to prawdziwy samolot, którym latał mój ojciec”.
Podczas II wojny światowej wyprodukowano około 20 000 Spitfire’ów, ale pozostało tylko dwieście. Tylko kilkadziesiąt uważa się za zdatne do lotu.
Wycieczka do Polski, aby zobaczyć Spitfire’a Eda Manna, zakończyła trwające dwie dekady poszukiwania jego rodziny, aby zobaczyć ten samolot. Mann zmarł w 1996 roku, nie wiedząc, czy jego samolot przetrwa wojnę. O jego istnieniu rodzina dowiedziała się dopiero w 2005 roku.
Poprzednie wyjazdy opóźniały problemy zdrowotne i śmierć w rodzinie, a plany wizyty w Polsce w maju 2020 roku pokrzyżowała pandemia Covid-19.
Jak samolot znalazł się w Polsce
Spitfire Eda Manna – nazwany Florence na cześć żony – miał po wojnie kolorowe życie. Pojawił się w filmie z 1969 roku Bitwa o Anglię W scenach, w których piloci startują Spitfire’ami.
Nieświadomi, że na ekranie przed nimi wyświetlany jest Spitfire Eda Manna, Brian Mann i jego ojciec poszli do kina, kiedy film trafił do kin.
Po filmie Spitfire był używany jako mobilny samolot pokazowy dla Królewskich Sił Powietrznych.
W 1977 roku rozpoczął się handel z Polską pod nazwą Operacja Targowa. Entuzjaści lotnictwa uznali transfer za uzasadniony, gdyż w zamian wysłano do Wielkiej Brytanii samolot DH9A z I wojny światowej.
Stamtąd trafił do Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie i został przemalowany na samolot polskiego polskiego skrzydła Królewskich Sił Powietrznych.
To tutaj Maan i pięciu członków rodziny stanęli twarzą w twarz z samolotem. Urzędnicy zorganizowali prywatne oglądanie, które trwało około dwóch godzin.
Heather McDonald była jednym z członków rodziny biorących udział w wycieczce. Jest młodszą siostrą Briana Manna.
„Inną rzeczą jest siedzenie z boku i położenie rąk tam, gdzie zwykł być tata” – powiedziała.
Uważa, że jej ojciec byłby dumny, że jego dzieci zainteresowały się jego samolotem i zainteresowały go na tyle, że wybrały się na wycieczkę, żeby go zobaczyć.
Widziano także osoby, które odegrały rolę w poinformowaniu rodziny Mannów o miejscu pobytu Florence. Wśród nich był Franek Grabowski, polski niezależny badacz i dziennikarz.
Grabowskiego, że z oznaczeń samolotu wynikało, że nie leciał on po słupach. To się zapaliło Poszukiwania ostatecznie doprowadziły do Mance’a.
„To było jak spotkanie starej rodziny, z którą korespondowaliśmy od lat [with them] Zanim w końcu tam dotrę” – powiedział McDonald.
Brian Mann powiedział, że dla członków rodziny była to pierwsza podróż, podczas której mogli zobaczyć samolot, i stanowił fragment historii rodziny, który będą mogły zobaczyć przyszłe pokolenia.
„Lot taty nigdy go nie zapomni” – powiedział. „Zawsze tak będzie”.
More Stories
Wpływ siły wyższej na małe i średnie przedsiębiorstwa w Polsce na przykładzie pandemii Covid-19: wnioski na przyszłość
W 2025 roku Polska zwiększy wydatki na obronność do rekordowego poziomu
„Zmiana zasad gry”: Lockheed przedstawia pierwszy polski F-35