Relacja Lenny’ego z Felicią była skomplikowana, ale „Maestro” rzadko wychodzi poza powierzchnię. Kiedy spotykają się i zakochują, łączy ich zaraźliwa, żywiołowa chemia, a reżyser Cooper mądrze pozwala, aby te sceny, a później kłótnie pary, rozgrywały się w długich, samotnych ujęciach. Uczucie między nimi wydaje się autentyczne, a Mulligan jest często cudowna, a w kreowaniu Felicji znajduje sposoby, które wywyższają ją poza zwykłe wyobrażenie o kobiecie stojącej za mężczyzną. Jednak kostarykańsko-chilijska aktorka często dosłownie znajduje się w cieniu Bernsteina; Na jednym zdjęciu widać ją stojącą za kulisami, podczas gdy jej mąż działa, a jego przesadna sylwetka pożera ją, jakby był potworem. (Mulligan jest także beneficjentem najbardziej niesamowitych kostiumów projektanta kostiumów Marka Bridgesa w całym filmie.) Ale co naprawdę czuje Felicia, będąc zmuszona dzielić męża z grupą mężczyzn, w większości młodszych i przebierających się? Przyłapuje go na całowaniu gościa na przyjęciu w korytarzu ich mieszkania w historycznym budynku Dakota i chłodno go upomina: „Popraw swoją fryzurę. Brudzisz się.” To zbliża się do rodzaju prawdziwych, surowych emocji, które dodałyby „Maestro” większej wagi.
Skoro mowa o emocjonalnym charakterze filmu, wiele napisano na temat decyzji Coopera o założeniu wyszukanych protez, aby jego przemiana w Bernsteina była pełniejsza. Szczególnie wydatny nos wywołał konsternację, ponieważ Cooper nie jest Żydem. (Dzieci Bernsteina broniły tego wyboru.) Wizażysta Kazuo Hiro, który zdobył Oscary za przemianę Gary’ego Oldmana w Winstona Churchilla za „Czas mroku” i Charlize Theron w Megyn Kelly za „Bombshell”, robi tu całkiem przekonującą robotę, zwłaszcza gdy Bernstein pojawia się jako 70-letni mężczyzna w początek i koniec filmu.
Jednak pod koniec filmu dzieje się coś, co zasługuje na krytykę. Jest koniec lat 80., a ramka rozszerzyła się do formatu szerokoekranowego. Prowadząc swojego Jaguara kabriolet, Bernstein wyśpiewuje piosenkę REM: „To koniec świata, jaki znamy (i czuję się dobrze)”. Gdy zbliża się do środka ujęcia, wokalista Michael Stipe krzyczy tekst „Leonard Bernstein!” Być może jest to coś, co Bernstein zrobił w prawdziwym życiu; Wyraźnie miał o sobie wysokie mniemanie, więc być może bardzo się ucieszył, że ktoś o nim wspomniał. Ale w filmie ten wybór był zaskakujący. Jęknęłam głośno.
Bernstein podjął ryzyko w swojej pracy. To właśnie uczyniło go wielkim. Maestro byłby silniejszy, gdyby zrobił to samo.
Teraz w kinach. W serwisie Netflix od 20 grudnia.
„Irytująco skromny fan sieci. Pisarz. Alkoholowy geek. Namiętny odkrywca. Rozwiązujący złe problemy. Nieuleczalny ekspert od zombie”.
More Stories
Cate Blanchett twierdzi, że we współczesnym społeczeństwie panuje „wyraźny brak wstydu” | Cate Blanchett
Festiwal Filmowy w Wenecji rozpocznie się pokazem Soku z żuka w reżyserii Jenny Ortegi
Nikki Glaser jest gospodarzem Złotych Globów 2025