Obrazy były palące. Dzieci kopią w ziemi, zbierają rozsypaną mąkę i chowają ją do kieszeni.
Ciężarówki z pomocą otaczają wściekły tłum, głównie młodych mężczyzn, którzy atakują kierowców i uciekają ze wszystkim, co mogą unieść.
Młoda kobieta, Maryam Abd Rabbo, próbowała zachować spokój, ale ostatecznie nie udało jej się to, gdy odpowiedziała na pytania dziennikarza dotyczące codziennej walki o przetrwanie.
Północna Gaza jest prawie całkowicie odizolowana od świata zewnętrznego. Populacja, szacowana na około 300 000 osób, zamieniła się w brutalną egzystencję w świecie, w którym prawie nie ma sklepów, a pomoc nigdy nie dociera.
Jednocześnie południe jest pełne wysiedleńców, a setki tysięcy ludzi nieustannie przemieszcza się w poszukiwaniu pożywienia, schronienia i bezpieczeństwa.
Izrael twierdzi, że robi, co może, aby zmniejszyć cierpienia ludności cywilnej, ale cztery i pół miesiąca ciągłej ofensywy wojskowej rzuciły Strefę Gazy na kolana, a agencje humanitarne nie są w stanie poradzić sobie z sytuacją.
„Za każdym razem, gdy wracasz, jest coraz gorzej” – powiedział w piątek Jamie McGoldrick, tymczasowy koordynator ONZ ds. terytoriów palestyńskich.
Właśnie wrócił z ostatniej wizyty w Strefie Gazy i zastał powszechną rozpacz.
„Ludzie czują, że to koniec ich podróży”.
Na najbardziej wysuniętym na południe krańcu Strefy Gazy od 1,2 do 1,5 miliona ludzi stłoczonych jest w każdym dostępnym miejscu w mieście Rafah i jego okolicach.
W pobliżu, na piaszczystym wybrzeżu znanym jako Al-Mawasi, które Izrael wyznaczył jako bezpieczną strefę humanitarną, co najmniej 250 000 ludzi żyje obecnie w nędznych mieszkaniach przy niewielkim wsparciu.
Lekarze pracujący dla brytyjskiej organizacji charytatywnej UK-Med byli świadkami wyrastania wokół nich miasta namiotowego.
„Dwa tygodnie temu wzdłuż brzegu morza stał jeden lub dwa namioty” – powiedział mi przez niewyraźną linię David Whitwick, dyrektor naczelny UK-Med, ze swojej bazy w Al Mawasi.
„Mają teraz głębokość sześciu namiotów”.
Kilka mil na południe znajduje się przejście graniczne, które Izraelczycy nazywają Kerem Shalom (po arabsku Karem Abu Salem), gdzie po kompleksowych izraelskich inspekcjach dociera prawie cała pomoc przeznaczona dla Strefy Gazy.
Na obszarze przechowywania po stronie palestyńskiej pomoc jest rozładowywana i przeładowywana na lokalne ciężarówki w celu dystrybucji w całej Gazie.
Przed wjazdem do Gazy ciężarówki pokonują trzykilometrowy korytarz prowadzący do „Błękitnej Bramy” w Rafah.
Jednak upadek bezpieczeństwa w Gazie oznacza, że podróż po pomoc nigdy się nie rozpocznie.
Ciężarówki są atakowane i plądrowane w korytarzu.
Większości grabieży dokonują zorganizowane gangi palestyńskie, przy czym za płotem czekają wozy z osłami i rydwany, a obserwatorzy donoszą o przybyciu pomocy.
Ale dla tych ciężarówek, które miały szczęście dotrzeć do Błękitnej Bramy, problemy dopiero się zaczynają. Wiele z tego, co dzieje się później, ma charakter oportunistyczny i często brutalny.
„Wiele z tych ciężarówek, jeszcze zanim dotrą na wysokość 200 metrów, zostaje zatrzymanych przez samochody, zaatakowanych i splądrowanych” – powiedział McGoldrick.
ONZ twierdzi, że dostępnych jest tylko kilka tras transportu pomocy, a większość konwojów podróżuje we wczesnych godzinach porannych. Ludzie korzystają z mediów społecznościowych, aby wzajemnie ostrzegać się o ruchu konwojów, co pozwala na wcześniejsze ustawienie blokad dróg i zasadzek.
„Ludzie wiedzą, kiedy przyjedziemy” – powiedział McGoldrick.
Wysłannik powiedział, że widział ciężarówki z wybitymi szybami i tylnymi lusterkami. Powiedział, że rozmawiał z kierowcami, którzy przeżyli traumę, którzy rzucali siekierami w przednie szyby i do których strzelano.
Zamiast docierać do magazynów ONZ i być dystrybuowana w sposób zorganizowany, pomoc często kończy się sprzedażą na targowiskach ulicznych po szalenie zawyżonych cenach, na które niewielu ludzi może sobie pozwolić.
Po tym, jak 6 lutego ciężarówka Światowego Programu Żywnościowego znalazła się pod ostrzałem (ONZ obwiniła ogień izraelskiej marynarki wojennej), Światowy Program Żywnościowy zawiesił wszelkie dostawy pomocy na północ.
Próby wznowienia dostaw zakończyły się w tym tygodniu niepowodzeniem z powodu scen brutalnych grabieży.
Organizacja Narodów Zjednoczonych twierdzi, że skontaktowała się z Izraelem w sprawie otwarcia szlaków dostaw z północy, ale dyskusje są wciąż na wczesnym etapie.
Nadzieja – na razie niewielka – polega na ograniczeniu zachęt do grabieży poprzez radykalne zwiększenie ilości żywności i innych podstawowych towarów przybywających do Gazy.
„Musimy zalać Północ pomocą, aby nie stała się ona produktem, którego ludzie chcą używać do wymuszenia lub na czarnym rynku” – powiedział McGoldrick.
Ze swojej strony Izrael twierdzi, że robi wszystko, co w jego mocy, aby ułatwić przybycie pomocy humanitarnej.
„Robimy wszystko, co w naszej mocy… aby ograniczyć szkodliwe skutki wojny [to] „Ludność cywilna” – powiedział dziennikarzom na konferencji prasowej pułkownik Moshe Tetro, szef wojskowego wydziału koordynacji i łącznika w Gazie.
W piątek armia podała, że od początku wojny do Strefy Gazy wjechało ponad 13 000 ciężarówek przewożących ponad 250 000 ton pomocy humanitarnej.
Oznacza to nieco ponad 90 ciężarówek dziennie, znacznie mniej niż 500, które według personelu ONZ są potrzebne, aby zaspokoić rosnące potrzeby głodnej, chorej i często wysiedlanej ludności.
Izrael twierdzi, że problemy z dystrybucją pomocy nie są jego przyczyną, mimo że chaos w Strefie Gazy jest bezpośrednim skutkiem jego ofensywy wojskowej.
„Niestety, dzisiaj i wczoraj Organizacja Narodów Zjednoczonych nie pojawiła się w pracy” – powiedział pułkownik Tetro.
Dodał, że opóźnienie po stronie palestyńskiej prowadzi do nagromadzenia się ciężarówek czekających na wjazd do Gazy.
Dodał: „Organizacja Narodów Zjednoczonych musi zwiększyć swoje możliwości w Gazie”.
Jednak w ostatnich tygodniach sytuacja w zakresie bezpieczeństwa uległa dalszemu pogorszeniu w wyniku serii izraelskich ataków na cywilnych funkcjonariuszy policji.
Według Davida Satterfielda, wysłannika humanitarnego administracji Bidena, takie ataki „prawie uniemożliwiły” bezpieczną dystrybucję pomocy.
Jeśli chodzi o Organizację Narodów Zjednoczonych, wezwania Izraela do podjęcia większych wysiłków wydają się puste.
Rząd izraelski rozpoczął kampanię mającą na celu rozwiązanie UNRWA, agencji ONZ odpowiedzialnej za pomoc uchodźcom palestyńskim, w następstwie zarzutów, że aż 12% z 13 000 pracowników UNRWA w Gazie pracowało również dla Hamasu, a niektórzy z nich brali nawet udział w śmiercionośnych atakach na Gazę . . 7 października.
Organizacja Narodów Zjednoczonych twierdzi, że prowadzi dochodzenie, ale Izrael nie udostępnił jeszcze swoich danych wywiadowczych.
Tymczasem rząd Netanjahu rozpoczął już pozbawianie UNRWA jej funkcji.
Odpowiedzialność za 29 000 ton mąki z USAID, przechowywanej obecnie w izraelskim porcie Aszdod, została już przeniesiona na Światowy Program Żywnościowy.
W czwartek w ponurym przesłaniu do Zgromadzenia Ogólnego ONZ dyrektor UNRWA Philippe Lazzarini powiedział, że agencja osiągnęła „punkt krytyczny” i rząd izraelski podejmuje szereg działań, aby utrudnić jej pracę, w tym ograniczając wizy dla personelu międzynarodowego, zablokowanie rachunku bankowego UNRWA i wstrzymanie wysyłki towarów UNRWA.
Choć w tej chwili sytuacja jest zła, pomysł zmasowanego izraelskiego ataku na Rafah, którym grozi rząd, jeśli izraelscy zakładnicy nie zostaną uwolnieni przed rozpoczęciem Ramadanu 10 marca, budzi obawy wśród organizacji humanitarnych pracownikom, że najgorsze może nadejść. Przyjdzie.
David Whitwick z UK-Med już to zauważył.
Kiedy pojechał do Khan Yunis, aby usunąć zespół medyczny ze szpitala Nasser, został otoczony przez tłumy zdesperowanych ludzi.
„Możliwość, że coś takiego wydarzy się w Rafah i Al-Mawasi, gdzie są setki tysięcy ludzi, nie jest czymś, o czym moim zdaniem naprawdę chcesz myśleć” – powiedział mi.
More Stories
Japonia: Tajfun Shanshan: Milionom ludzi nakazuje się ewakuować po tym, jak jeden z najsilniejszych tajfunów od dziesięcioleci nawiedzi Japonię
Uratowany Izraelczyk apeluje do Hamasu o zawarcie układu z więźniem
Amerykanka zginęła, a 5 innych osób uratowano po zatonięciu statku Wikingów u wybrzeży Norwegii