W roku mega show jak Cate Blanchett w filmie „Smoła” i Brendan Fraser w filmie „Wieloryb” Oglądanie tak spokojnego Billa Nighy’ego w filmie afirmacyjnym „Living” jest kojące, a czasem niepokojące.
Nighy nie jest tak głośnym szeptem jak pan Williams, drżący mężczyzna, który ukrywa śmiertelną chorobę przed swoim synem i personelem. Aktor nigdy nie wybucha wściekłością, nie wyje z bólu ani nie piszczy w ekstazie. Jest niesamowicie cicho. Podobnie jak Williams, Nighy również skrywa przed nami tajemnicę, a my z kolei jesteśmy zahipnotyzowani każdym mrugnięciem i westchnieniem.
Czas trwania pokazu: 102 minuty. Oceniono na PG-13 (niektóre sugestywne materiały i palenie). W wybranych kinach piątek.
73-letni brytyjski aktor, który przez cztery dekady miał niezwykłą karierę teatralną i ekranową, ma spore szanse na zdobycie zasłużonej pierwszej nominacji do Oscara.
„Living”, wszechstronny świetny film, jest sprytną adaptacją filmu Akiry Kurosawy „Ikiru” (lub „Living”) z 1952 roku i został odpowiednio przeniesiony do powojennego Londynu w 1952 roku.
Williams jest tępym biurokratą w nieistniejącej już Radzie Hrabstwa Londynu, gdzie odpowiada za Departament Robót Publicznych. Budzący strach i szanowany przez swoich pracowników, takich jak jasnooki pan Wakeling (Alex Sharp), nie robi nic poza ignorowaniem próśb zaniepokojonych obywateli lub popycha ich do innych przełożonych, którzy wpychają ich do porzuconej szafki na akta. Jego gabinet to krąg zrezygnowanej bezczynności – trochę jak życie.
Pewnego dnia szef w tajemniczy sposób nie przychodzi do pracy i zamiast tego jedzie pociągiem na plażę w Brighton, gdzie upija się w pubie z ekscentrycznym autorem. Zaczyna też spotykać się z piękną asystentką Margaret (Amy Lou Wood, Samia) – nie romantycznie – na lunch i do kina. Najbliżsi wdowca, na przykład jego obojętny i żądny pieniędzy syn, są zdumieni jego zachowaniem.
Williams jeszcze bardziej ich dezorientuje, kiedy ma obsesję na punkcie próśb trzech matek o zbudowanie placu zabaw na opuszczonej działce w ich sąsiedztwie, aby służyć dzieciom znajdującym się w trudnej sytuacji. Jest zdeterminowany, aby zrobić wszystko, aby doprowadzić projekt do końca.
W tych scenach Nighy – jej górna warga wciąż jest sztywna – łamie ci serce. Przebudzony Williams przypomina Scrooge’a w bożonarodzeniowy poranek, jest tylko bardziej wierny życiu i naszemu zapinanemu na guziki lejkowi niż wiktoriański dżentelmen w szlafroku, który zamawia dziecku kupno gęsi.
Reżyser Oliver Hermanus ma tyle samo powściągliwości, co jego gwiazda (a jak na film o tak skromnych rozmiarach wspaniale zarządza wiarygodną Wielką Brytanią lat 50.), a widz nigdy nie czuje się emocjonalnie zmanipulowany.
Kiedy nasze oczy zaczynają płakać w kierunku duchowego końca, jesteśmy zaskoczeni i odzwierciedlamy to samo, co bohaterowie.
„Irytująco skromny fan sieci. Pisarz. Alkoholowy geek. Namiętny odkrywca. Rozwiązujący złe problemy. Nieuleczalny ekspert od zombie”.
More Stories
Cate Blanchett twierdzi, że we współczesnym społeczeństwie panuje „wyraźny brak wstydu” | Cate Blanchett
Festiwal Filmowy w Wenecji rozpocznie się pokazem Soku z żuka w reżyserii Jenny Ortegi
Nikki Glaser jest gospodarzem Złotych Globów 2025